Autoportret na czarnym tle

Z cyklu:
Zabawa ze światłem naturalnym. Cień i światło.

Niepewna pogoda dzisiejszego dnia sprawiła, że musiałam odwołać zaplanowaną na ten dzień sesję zdjęciową. Postanowiłam mimo wszystko wykorzystać ten dzień maksymalnie. Za oknem buro, szaro i bardzo deszczowo, czasem przebłyskuje słońce. Chciałam bardzo wypróbować jedno oświetlenie dla którego dzisiejsza pogoda jest wręcz idealna. Brak modelki zastąpiłam sobą. Dawno oj, bardzo dawno nie robiłam zdjęć na czarnym tle niczym z scenerii Rembranta.


Oświetliłam się światłem naturalnym wpadającym z okna. Za tło czarne posłużyła mi ława, która tak naprawdę jest brązowa, jednak przy dobrym ustawieniu ławy w stosunku do aparatu wychodzi ona zawsze czarna jak smoła. Uwielbiam ją, ponieważ lepiej pochłania światło niż niejedna czarna tkanina którą mam w domu.


Postanowiłam nie robić sobie w tej wersji autoportretu żadnego retuszu. Chcę za rok wykonać w tym samym ustawieniu kolejny autoportret, by pokazać jak zmieniam się z upływem lat. A także by porównać swój fotograficzny rozwój.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Instagram i sekwencja slajdów

Tło gnieciuch DIY