Reportaż z 2008 roku FujiFilm S5700

12 lat temu...

Był lipiec 2008 rok i mega gorące lato. Była radość i łzy szczęścia, mnóstwo radości dla mnie w szczególności móc uwieczniać ten jedyny w życiu dzień. Dzień Ślubu. Mimo, że nie miałam wtedy aparatu za x-tysięcy, bo tylko zwykłą hybrydkę FujiFilm S5700 z 10 krotnym zoom  o siłe światła f3,5 i sensorem CCD oraz tylko 7 megapixeli to udało mi się uwiecznić mnóstwo przepięknych kadrów. 



Sam ślub nie był w Polsce, lecz w Niemczech, gdzie zupełnie inaczej podchodzi się do całej organizacji tego, tak ważnego dla pary młodej przedsięwzięcia. 

Dziś jak przeglądam te zdjęcia (aparat nie miał możliwości robienia w trybie RAW/NEF) to naprawdę ruszają mnie przepiękne wspomnienia. A skoro ruszają mnie wspomnienia, to znaczy, że to był dobry reportaż. Mimo, że dziś robię nieporównywalnie lepsze zdjęcia i ich jakość jest nie do porównania - to patrząc wstecz żałuję troszkę że porzuciłam reportaże aż do momentu narodzin córki, czyli aż 2017 roku. 


Z tego aparatu wyszło mi mnóstwo przecudnych kadrów, bardzo dużo się nauczyłam na nim. To była moja pierwsza cyfrówka - która jest u mnie nadal i działa perfekcyjnie. 

12 lat temu nie sądziłam że będę w tym miejscu gdzie jestem teraz. Że będę miała za sobą także kilka chrztów, komunii  (choć nie udokumentowanych - zdjęcia przepadły wraz z rozsypaniem się pierwszego laptopa) i zdjęć typu fashion to jest to naprawdę niezłe osiągnięcie. 


Doświadczenie fotografa bo o nim chcę tu powiedzieć to nie tylko super sprzęt z najwyższej półki. To czas, który wkładamy w nasz rozwój. To robienie zdjęć, bez względu na to co sądzą w tym temacie inni. Nie patrzenie na to czy nasze zdjęcia się podobają czy nie, nie doszukiwanie się tego, czego na dany dzień nie możemy przeskoczyć - po prostu ciągłe niepoddawanie się i dążenie do celu. To droga, którą budujemy sobie każdego dnia, kiedy wykonujemy "przemyślane zdjęcie". 





Kiedy robię zdjęcia typu reportaż - moim zdaniem dzięki takim reportażowym zdjęciom uczę się najwięcej. Mam w nim mnóstwo ludzi, a jeśli są ludzie to są także emocje i wiele naprawdę wiele pięknych spontanicznych chwil. Niesamowite jest to, że wyjątkowe momenty budują historię dwojga ludzi. 

Dziś wiem, że buduje swoje fotograficzne oko, ćwiczę refleks wyłapywania chwil i momentów oraz szukam tego, czego już się nie powtórzy. I dlatego właśnie reportaże są tak trudne do zrealizowania. Zdjęcia i niektóre kadry zrobiłabym zupełnie inaczej no i na pewno nie fotografowałabym pod słońce. Choć jak sięgam pamięciom naprawdę ciężko było tego dnia znaleźć choć skrawek cienia. Mimo to ogromniaście lubię wracać do tych kadrów. 

Dajcie znać w komentarzu poniżej czy jesteście parą narzeczeńską, a może jesteście przed najważniejszą decyzją w życiu i planujecie zaręczyny. Jeśli tak, to chciałabym poinformować że planuje rozbudować swoje portfolio właśnie o tego typu reportaże,  zapraszam na sesję ślubne, plenery poślubne czy sesje narzeczeńskie. Więcej moich zdjęć znajdziecie na moim instagramowym profilu @kobaltowasowa. Odwiedźcie go koniecznie!

Miłego dnia , 







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6