Reportażowe kadry, sesja po zmroku

Ta sesja realizowana jest po zmroku w niedzielę (28.11) a obróbka zdjęć kilka dni później. 

Dla mnie "po zmroku" to jest godzina 20-21.30, kiedy na dworze jest już naprawdę ciemno. Dla mnie flatlay to wspaniałe kompozycje, cudowne projektowanie detali, nauka kreatywności dla córki oraz piękna dokumentacja codzienności.

Jestem mamą prawie pięciolatki, wiec weekendy w domu to najczęściej wspólne spędzanie czasu. Jesteśmy rodzicami którzy nie przepadają za telewizją i szczerze to ja nie oglądam jej od 15 roku życia. Tak, po prostu bieżące wiadomości biorę z Internetu a starych programów które są w kółko powtarzane nie cierpię - nie wnoszą one żadnej wartości do mojego życia. To moja decyzja i mój wybór - stąd nasza córka nie ogląda bajek więcej niż max. 50 min dziennie. Zamiast tego wolę porobić coś z nią kreatywnego i poćwiczyć wyobraźnię. 

Taka właśnie była ta sesja zdjęciowa. Mała nudziła się - chciała bajki, stąd wyjęłam jej tło i dałam różne przedmioty z prośbą mi coś pięknego wyczarowała. Ja w tym czasie upiekłam drożdżowce i zrobiłam z białek bezy. 


Zatem życzę wam miłego oglądania. Doceńcie własną przestrzeń, jakakolwiek ona jest. Poczujcie wdzięczność za to, co otrzymujecie od wszechświata, pamiętając o tym, że cały wszechświat nie da wam więcej niż nie będziecie wstanie unieść. 

Jeśli spodobała ci się moja reportażowa sesja codzienności, to zapraszam do indywidualnego kontaktu. Jestem przekonana że piękno kadrów które wypływają z poziomu mojego serca będzie bezcenną pamiątką. 


W zdjęciach reportażowych nie ważne jest posiadanie ról, oczekiwania i nadmierny perfekcjonizm. Nie to jest ważne. Zdjęcia reportażowe to lifestyle, który ma pokazać to jak piękna jest wasz codzienność, jak ważne momenty przykrywamy często pod pojęciem "bycia doskonałym dla innych" czy też wrzucamy w worek innych schematów. 


Dla mnie to co widzą moje oczy to nie są obrazy które są sztuczne i nieprawdziwe dla was. Moje zdjęcia nie mają maski sztuczności - są prawdziwe w każdym calu. Jeśli jakiś maluch płacze na sesji bo jest np. przerażony nadmierną ilością bodźców - to moje serce nie wymusi na was aranżowanego reportażu. Zresztą aranżowany reportaż nie jest reportażem. Chciałabym by ludzie zrozumieli że to nie w tym rzecz by pokazywać swoje maski. A chcąc nie chcąc czasem nawet ich nie dostrzegamy.


Ten projekt powstał w ramach wyzwania jakie jest na moim Instagramie od listopada i nazywa się "Zimowe detale". Wszelkie szczegóły jak dołączyć do mojego kreatywnego projektu znajdziecie w zapisanych Stories. 


Zima dla mnie to zdecydowanie mniej plenerów a więcej zdjęć w domowych warunkach, które staram się robić na tyle ile mogę najwierniej do określonej sytuacji. Oznacza to, że jak jest ciemno to nie dodaję do swoich zdjęć blasków dnia, bo to takie zaprzeczanie temu co widzą moje oczy. 


Jeśli chodzi o obróbkę to stawiam na to, co zastanę. To moja złota zasada w reportażach. Można ingerować delikatnie w kolory, ale nie zmienia się definitywnie w obróbce całości. Taka zmiana to ogrom pracy, czasu i siedzenia długich godzin przed komputerem nad jedną fotografią - a to przekładając na czas pracy sprawia, że nagle całokształt sesji i przygotowań rośnie. 


W przyszłości chciałabym robić coraz lepsze kadry. Nie ukrywam swoich marzeń. I coraz bardziej kocham właśnie reportażówkę. Bo w moich oczach pozbawiona jest całej sztuczności którą zbieramy w swoich sercach, kiedy pragniemy dopasować się do innych. 


Spokojnego tygodnia dla was :) 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6