Płatki róż, flatlay i zdjęcie z drabiny

Czy odległość ma znaczenie?
Dlaczego lepiej wykorzystać drabinę niż stołek, kanapę czy krzesełko?

Nie jestem na tyle wysoka, ani moje ręce nie są z gumy. Kiedy mam więcej czasu, przedmioty są większe to zdecydowanie sięgam po wyższy level robienia zdjęć, czyli pozycja z lotu ptaka. Zdjęcia z wykorzystaniem tradycyjnej drabiny rozkładanej są po prostu lepsze o tyle, że mamy idealnie zrobione zdjęcie z góry. Czyli nie odchylamy swojego aparatu w pionie lub poziomie do góry, jest od dosłownie prostopadle do podłoża (aparat ustawiony obiektywem w dół). Dzięki temu nie mamy sztucznie podkreślonej perspektywy. A co najważniejsze w takich zdjęciach, no poza trzymaniem się by nie spaść z takiej drabiny, to to, żeby umieć poprawnie trzymać swój aparat w dłoniach. Dzięki niemu poprawi się nasza jakość zdjęć, czyli ok. 85% zdjęć nagle przestanie być poruszona, a 15% procent pozostałych które zawsze uważaliśmy za "nie ostre lub zwalaliśmy winę na BF  i FF" po prostu przestanie istnieć.


W tym #flatlay wykorzystałam po prostu walentynkowe róże, więc płatki z nich użyte w tym zdjęciu są prawdziwe. Niestety kiedy fotografujemy sztuczne kwiaty, one zawsze będą wyglądać na sztuczne, ponieważ nie odbijają światła tak jak żywe rośliny. Dlatego w 2020 roku postanowiłam wykorzystywać na zdjęciach własnych wyłącznie żywe rośliny, zakupione w kwiaciarni (poza doniczkowymi).

Fotografowanie z drabiny ma jeszcze jeden plus. Mianowicie zmienia się odejście aparat-obiekt, a to dopiero widać, kiedy ustawimy się w prawidłowej odległości od fotografowanej sceny. Nie ma znaczenia czy będzie to model (osoba) czy flat lay. Ja, ze względu na krtaniowe perypetie małej nie mogłam zademonstrować własnych wniosków na sesji w plenerze. Dodatkowo drabina jest bardziej stabilna niż chybotliwe stołki, a więc fotografująca osoba czuje się pewniej i stabilniej - a tym samym pewniej trzyma się narzędzie naszej pracy.


Dodam, że zdjęcia te, które widzicie w tym poście zrobiłam z wykorzystaniem światła z okna, więc nie ma tu żadnego sztucznego błysku. Jest tylko blenda srebrna, która fajnie podkreśla jasność tła (by wyeliminować cienie, które były praktycznie niewidoczne). Przysłona jakiej użyłam to f2.0 więc jestem mocno zaskoczona ostrością jaką moja 50mm uzyskała przy zachowaniu poprawnej odległości od obiektu, do tego poprawnego trzymania aparatu (a do tego trzeba się przyzwyczaić, bo nie jest to naturalna pozycja ciała, przynajmniej dla mnie). 

Pamiętaj! Prawidłowe trzymanie aparatu sprawia, że nasze zdjęcia zyskają nowy wymiar, a my nie będziemy tak zmęczeni po każdej sesji. Od lutego na moich zdjęciach staram się wprowadzić więcej technicznych szczegółów swojej pracy i mam nadzieję że właśnie między innymi takie drobnostki poprawią jakość moich zdjęć. Bo różnica pomiędzy amatorskim trzymaniem lustrzanki a trzymaniem jej przez profesjonalistę jest znacząca. Myślę że niebawem będzie to super temat na blogowy post.

Jeśli jesteście ciekawi wyżej wymienionych różnic, obserwujcie mój instagram, facebook, oraz blog, a jestem pewna że nie przegapicie moich trików na lepsze zdjęcia.  

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Instagram i sekwencja slajdów

Tło gnieciuch DIY