Wakacyjne wyprawy start

Mamy pierwszą wakacyjną wyprawę już za sobą! Dziś działo się oj działo. Postanowiłam odwiedzić Skansen łódzkiej architektury drewnianej i powiem wam że nie sądziłam że moja czterolatka będzie tak zaoferowana tym miejscem. A w zasadzie domkami, które kryły w sobie lata historii.


Dziś na tą wycieczkę wzięłam ze sobą w plecak Olympusa, bo tak się złożyło że bateria od D7200 nie zdążyła się naładować na czas (czyt. ja gapa i zapomniałam że ładuje się 1,5 godziny). 


Ale udało się zobaczyć a w zasadzie zwiedzić piękne domki, kościół, a nawet zrobić kilka zdjęć we wnętrzach. Zatem zapraszam was do odwiedzenia tego pięknego miejsca, a jeśli macie maluchy to do poopowiadania im jak to było kiedy... Dodam że jeden z domków to czasy PRL czyli lata mojego urodzenia więc wszystkie rzeczy w tym domku znam i pamiętam z dzieciństwa, nawet niektóre z nich kurzą się gdzieś tam u moich rodziców na strychu. 


Wnętrza zrobiły na mojej małej czterolatce wrażenie choć największe to pokój dla całej rodziny - wszyscy kiedyś spali przecież w jednej izbie, oraz kuchnie węglowe. Ja co prawda miałam taką w domu rodzinnym, pamiętam jeszcze kaflowe piece - no ale pokolenie mojej córki te rzeczy są już czystą abstrakcją. 


No powiem jedno - jestem oczarował jeszcze bardziej jak przy ISO 400 piękne kolorki wyczarował ten Olympus w tych ciemnych wnętrzach. Bajka. Jedyne co poprawiałam to balans bieli, który skakał bardzo wysoko, ale tak jest w ciemnych małych wnętrzach bardzo często, że on wariuje. 


Ale ta ostrość to normalnie coś pięknego. Na pewno ten aparat będę brać na bardzo wymagające sesje jako główny, a D7200 będzie sobie grzecznie leżakował jakby mi nagłe odmówiła pracy bateria w Olku. Na razie nie dokupiłam jeszcze drugiej do kompletu.


Fajnym plusem tego miejsca że można sobie wejść do środka i obejrzeć wszystko dokładnie. Zdecydowanie to lepsze niż patrzenie na eksponaty zza linki odgradzającej. Ale też do tych małych domków przez pandemię wchodzi mniej ludzi - co moim zdaniem jest zdecydowanie na plus.






No i teraz na koniec - postanowiliśmy z mężem że zaliczymy lody - więc pojechaliśmy na nie do parku na Zdrowie. I znaleźliśmy tam zapomniany stary drewniany plac zabaw. Powiem wam jedno - jedyny plac zabaw w cieniu drzew - po prostu coś niesamowitego. A ja przy okazji zrobiłam kilka zdjęć naszemu smykowi jak skakał i bawił się w tych drewnianych domkach. Wygląda jak mały leśny ludzik.



Po prostu wyszły piękne kadry. Oj gdybym mogła to siedziałabym cały czas w plenerze. No ale musieliśmy wracać - choć wcale a wcale się nam nie chciało. 

Miłego poniedziałku!





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6