Zimowa sesja portretowa w plenerze, styczeń 2021

Dziś chyba nadrabiam wszelkie zaległości postów na swoim blogu. Pomysł na sesję zdjęciową w takich kolorach miałam od dawna, jednak ciągle tego śniegu było zbyt mało. A że od kilku dni cieszymy się nim, to wyskoczyłam na sesje do pobliskiego parku. Sesja trwała ok 30 min, była krótka i pełna niespodzianek. Wielką niespodzianką było to że zapomniałam rękawiczek, tak - zaprowadzając małą do przedszkola zostawiłam je w szatni na jej półce, eh... a potem kolejna niespodzianka goniła następną. 


Statyw, który rozłożyłam nie chciał się pod wpływem mrozu dobrze rozstawić, a jak już go rozstawiłam to nie mogłam zablokować, potem ostrość... ah ustawienie jej przy autoportretach zawsze jest wielkim wyzwaniem, ale udało się i w miarę szybko udało mi się wyjść na tej szybkiej sesji "nie zmarzniętej" na tyle by to było widać na zdjęciu. 

Jednak największym minusem było to, że popłynął mi makijaż. Oczywiście moje Affinity photo jest genialne i nawet z takim problemem sobie poradzi lepiej niż PS (byłam jak miś panda dosłownie) ale chciałam napisać o czymś innym. 

Jeśli więc marzysz o sesji w plenerze zimą a nie możesz tak jak ja używać wodoodpornych maskar, tuszów - to zrezygnuj z nich całkowicie na czas sesji. Uwierz mi światełko zrobi robotę, a nie ma nic gorszego jak na 350 fotach retuszować rozmazane oczy misia pandy! Ja na pewno na następną sesje rezygnuje całkowicie z tuszu do rzęs!


Z niektórych zdjęć z korekty moich oczu po prostu zrezygnowałam. Dlaczego? Bo lubię siebie taką jaka jestem i trudno stało się. Bo lubię naturalny klimat zdjęć - a ta sesja była taka w 100% więc jak widzisz sesje na której wszystko jest idealne to na pewno coś było majstrowane w programie graficznym. 




Niestety - zdjęcie bez kurtki w takich kolorach uciekła mi ostrość bo za bardzo się spieszyłam i sama ruszyłam się na zdjęciu. A dziś było naprawdę mega zimno. Ja pod tą niepozorną sukienką mam jeszcze niezłą partię odzieży - więc nie zmarzłam. Tak - dobrym rozwiązaniem jest bielizna termiczna!


Oczywiście jeśli sama sobie nie byłabym modelką, oczami, fotografem i asystentką - to zdjęcia były by na pewno lepsze, bardziej dopracowane. Nie wiem czy wiecie, ale ćwiczenie ujęć na sobie samej to najtrudniejsza forma fotografii - bo nie widzi się kadru, nie można przecież poprawić samej siebie.









No dobra, będzie retusz tych rozmazanych oczu... oj nie lamentuj i nie krzyw się tak już - poprawię to  przy następnej sesji: NO WINTER MAKE UP


Było też trochę sypania - miałam robić serca ze śniegu ale był mróz i za nic nie wyszło mi żadne serducho ze śniegu, ale za to mam dmuchanie - podrzucanie i sypanie, to też coś. 



Oj tu się sypnęło za mocno chyba... 



Całusy dla tych co dobrnęli do końca mojej sesji zimowej. Jeśli marzysz o podobnej sesji zdjęciowej w plenerze odezwij się do mnie. Jak wiesz uwielbiam robić zdjęcia w plenerze, daje mi to mnóstwo frajdy i funu, i chętnie zrealizuje podobny photo projekt dla ciebie. 





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6