Co jest najtrudniejsze, kiedy podejmujemy decyzje "będę fotografem"?

Mamy październik. Kiedy moja mała obudziła się z rana, wiedziałam już że szykuje nam się wydłużony weekend w domu. Znów złapała przeziębienie. Staram się akceptować każdą chwilę jaka jest by nie tworzyć sobie samej stresujących blokad w stylu "znowu" . Przedszkole to taki właśnie niepewny czas. Próbuję mimo to dziś popracować troszkę. Przeglądam internet, i trafiam na różne podcasty - są teraz hitem hitów chyba całej już internetowej społeczności. I wpadłam na pomysł, a w zasadzie zadałam sobie pytanie  - Co u licha jest najtrudniejsze, kiedy podejmujemy decyzję "będe fotografem?

Kiedy zaczynałam swoją przygodę to sądziłam że "środki materialne" czyli nasze pieniążki. Bo sprzęt przecież za coś kupujemy. Potem moje wartości zmieniały się - był czas, który musiałam poświęcić na robienie zdjęć i pracę (wtedy jeszcze pracowałam jako grafik komputerowy), potem było równie bardzo dobrze znane pojęcie wszystkim różnego rodzaju braków (studia, pieniążków, statywów, sprzętu itd. ... wymień sobie tu jeszcze co tam chcesz). 

A tak naprawdę to wszystko jest w naszej świadomości. W naszym umyśle, który sam nam robi takie ograniczenia. A te ograniczenia bardzo potrafią zahamować nasz rozwój w każdej dziedzinie. Co jest najtrudniejsze w tym wszystkim? Jedni mówią, że nie osiągniesz nic, kiedy nie umiesz stawiać/wyznaczać sobie własnych celów. Czy aby na pewno? Bycie systematycznym można wyszlifować od zera do perfekcji. Sama wiem to po sobie. Można nauczyć się zawziętości i wytrwałości. Tego nauczy się każdy. Najtrudniejsze to właśnie otwartość umysłu, rozbudzanie własnej świadomości, praca nad swoją świadomością. Wtedy zaczynają poszerzać się granice naszego umysłu, a zaczynają znikać powoli blokady, które mamy w sobie. Blokady (opory) które mamy w sobie by nie zrealizować własnych celów, marzeń. Blokady, które gromadziliśmy w sobie przez tyle lat. 

Kolejną przeszkodą jaką chce tu poruszyć to przyspieszanie na siłę. Znane wszystkim powiedzenie "śpiesz się powoli" nie zostało wymyślone ot tak. Kiedy sama zaczęłam pracować nad swoim powrotem do spokoju, równowagi wewnętrznej nie sądziłam, że takie myślenie przełoży się na wszystkie aspekty mojego życia. Lepszego życia. Bo kiedy sami przyspieszamy to co chcemy osiągnąć, to tak naprawdę sami nie dostrzegamy tych dobrych, naprawdę wartościowo dobrych momentów. I pędząc tak, omijamy nasze potencjalne korzyści. Ja kiedy zapisałam się ponownie w tym roku na kurs prawa jazdy kat. B, nie sądziłam, że tyle dzięki temu się nauczę. Że moja świadomość tak się rozwinie. Dziękuję wszystkim którzy bardzo mocno pomagali mi wejść na właściwy tor myślenia! Powiedziałam sobie "nie przyspieszaj, nie pędź tak Ania, bo nie warto" . I właśnie dzięki pracy nad sobą, nad własnym rozwojem możemy osiągnąć tak dużo! 

Wcześniej kiedy ktoś mówił mi że należy zmienić myślenie, otworzyć się a nie zamykać na - ja po prostu byłam na innej płaszczyźnie świadomości i tego nie rozumiałam. Coś pięknego, kiedy wreszcie się to zrozumie! 

Każdy z nas ma własne cele i swoją drogę do pokonania. Musisz przejść przez wszystkie kategorie fotograficzne, żeby wybrać tą dla siebie. Możesz rzucić wszystko na jedną kartę, zmieniać zawód (tak jak ja to robię teraz) takich właśnie "co możesz" jest tysiące. Tysiące, setki możliwości. Nie można wybrać od razu tej z górnej półki, bo to jest niewykonalne. Początkujące osoby od razu chcą być mistrzami - a tak się nie da. Level na którym się jest to nie tylko to, co potrafimy aktualnie TU i TERAZ zrobić, ale także nasza świadomość, która może nie będzie chciała otworzyć się w pełni na to co jest. Kiedy coś dzieje się lekko, to znaczy że płynie, że jest dobrym momentem tu i teraz. Kiedy jest pod górkę to znak, że to jeszcze nie ten czas, czegoś musisz się douczyć, doświadczyć także na poziomie świadomości. Dlatego nie przyspieszamy procesu rozwoju. Bo takie przyspieszanie na siłę - wiem to ze swojego doświadczenia niesie ze sobą zgrzyty, rozczarowania, frustrację, żal, gniew... a to rodzi tylko jedną decyzję - aparat ląduje w szafie na wiele wiele lat. 

Kiedy zaczynamy się rozwijać to właśnie taka otwartość nam może bardzo pomóc. Za nią idzie akceptacja. Ja uczę się jej każdego dnia. Z tym co mam TU i TERAZ. Bardzo mocno i bardzo ważne jest by starać się nie cofać (bo to rodzi żal i smutek) i nie wybiegać w przyszłość (to rodzi zazdrość o bycie tam, gdzie nie możemy być i zabija kreatywność. 

Na moim blogu poruszałam mnóstwo tekstów na temat kreatywności, rozwoju, pracy nad sobą. Nie usuwam i nie poprawiam ich, są takie, jakie miały być w danym segmencie czasu. One pokazują na mój rozwój - bo ten rok, choć przez pandemię skazany na porażkę - okazał się rokiem rozwoju i wielkiego dla mnie postępu. 

Dlatego kiedy na swojej drodze spotykamy osobę która jest na niższym levelu świadomości i rozwoju fotograficznego moje myślenie wyda się kompletnie absurdalne. Sama pamiętam jak na jedną z grup wrzuciłam kiedyś swoje pierwsze trzy zdjęcia i zostałam wyśmiana. Dla mnie były wtedy to arcydzieła świata. Dziś - już wyzbyłam się wstydu, że zrobiłam wtedy tak kiepskie zdjęcia.

Dziś największą popularnością cieszy się medytacja. Dlaczego? Bo uspokaja umysł, odpręża ciało, daje nam właśnie tą chwilę ciszy, wolności. Sprawia że nagle się zatrzymujemy i przestajemy biec na złamanie karku (szybciej, lepiej, bardziej, intensywniej itp.).

Linki do książek, które wspomogły moją ścieżkę rozwoju są w poniższym poście na samym końcu, zapraszam do czytania:
http://kobaltowa-sowa.blogspot.com/2020/09/z-pradem-rzeki.html

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6