Kulinarny backstage z blendą, ciastkami i laniem mleka w tle

Witajcie :) dla tych co już wiedzą nie będzie to nowość, a dla tych co dopiero tu zajrzeli informuję, że nie wychodzę z domu. Za to możecie mnie pytać o sprawy związane z fotografią. Bowiem na ten czas lecą u mnie backstage z tego co już potrafię. Nie mam modelki, ale rozważam również pokazać wam kulisy sesji portretowej, tylko muszę przemyśleć co i jak. Jest to alternatywa jak wyczerpią mi się wszelkie słodkości w szafkach, a nie będę umiała kolejnych już przygotować sama. Gotowanie i pieczenie nie jest moją mocną stroną.

Dziś ciastka które upiekłam z córką. To proste, kruche ciasteczka, które zrobiłam z nią dla zabicia czasu, bo siedzenie w domu od 14 lutego tego roku daje nam już mocno w kość. Najzwyczajniej jako mama wszystkie kreatywne zajęcia na zorganizowanie czasu dla dwulatki mi się już kończą. A widzę sama po małej że sama ma już dość wszelakich wycinanek i kreatywnych malowanek... bo ma to u mnie na co dzień. Eh...



Wracając do bacsktage z ciastkami. 

Tematem, czyli naszym głównym bohaterem są ciastka. Jest to kwestia bardzo istotna, bowiem przy robieniu zdjęć zawsze trzymam się briefu, czyli planu na całą sesje.

Po drugie, nie jest to tak, że łapę sobie przedmioty i robię zdjęcia jak leci. U mnie po to właśnie jest taki brief, żebym mogła nie popełniać gafy i po fakcie nie pukać się w czoło, że jednak coś pominęłam. To naprawdę pomaga i pozawala zaoszczędzić wiele czasu.

Zatem jak mam już opracowany na kartce brief, pomysł jest narysowany nie tylko w mojej głowie, to przystępuję do działania. Jeśli sesja wymaga zakupów - idę na zakupy lub proszę męża by dokupił to i to (np. kończące się mleko w lodówce) a jeśli nie to zbieram przedmioty w jedno miejsce w domu. Najczęściej jest to kąt w którym planuję z góry wykonanie całej sesji. By nie latać po mieszkaniu pomiędzy rzeczami a małą dwuletnią córką to przy kulinarnych wariacjach jest to kuchnia, a przy flatlay pokój córki (kiedy wiem że nic nie wyleje się ani nie potłucze przez nią - może mi towarzyszyć przy sesji).



Potem muszę zająć czymś małą - o ile nie są to rzeczy rozlewające, tłukące i gorące - to córka mi towarzyszy. Mleko akurat było zimne, więc córka ochoczo obserwowała mamę w działaniach.

Jeśli chodzi o ustawienia sprzętu to najczęściej wykorzystuję światło z okna, statyw i blendę. Sprzęt ze względu na małe dziecko montuję na samym końcu. Dzieci małe uwielbiają bujać, dotykać i machać fotograficznym sprzętem. Moja dwulatka potrafi z powodzeniem odkręcić nogi od statywu jak mnie np. nie ma w pobliżu. Także czujność musi być.


Nie mam w zwyczaju pokazywać wnętrz swojego domu, jak pracuję. W normalnej sytuacji nie mam studia, nie pracuję w czterech ścianach - tylko w plenerze. Nie zwykłam też nagrywać filmy - nie umiem tego robić profesjonalnie, nigdy mnie to nie pociągało, a dziś... cóż przydaje się jak się okazuje ta umiejętność. Filmy nagrywam z ręki na razie. Wiem wiem... nie mam statywu pod telefon komórkowy i nie był mi potrzebny dotychczas.

Poniżej podaję zdjęcie z przykładowego briefu z małą korektą, czyli co i gdzie lepiej przestawić, co dostawić by lepiej wszystko ze sobą grało :)




Z mojego planu robię ujęcia które muszę mieć w pierwszej kolejności, a potem jeśli starcza czasu to są wariacje i kreatywna zabawa. Różnie z tym czasem jest - raz się uda przy córce a raz nie i nie wyjdzie nawet 1 zdjęcie. Dlatego tak ważne jest u mnie ostatnio blokowe planowanie. Wpierw było godzinowe, ale zdecydowanie przy dziecku sprawdza się bardziej system bloków.

Na koniec zostawiam sobie sprzątanie. Wpierw sprzątam wszystko co jest niebezpieczne i w razie upadku będzie katastrofa - bo moja dwulatka uwielbia pomagać mamie w tych ostatnich czynnościach również.




I tyle chyba jeśli chodzi o planowanie całego backstage. A dodam że zdjęcia nie mogą mi zająć więcej niż godzinę. I jest to moja reguła, niezależnie czy fotografuję w domu, plenerze czy robię portrety. Mam zasadę i trzymam się jej choćby nie wiem co.

Czyli podsumowując, są to trzy punkty:

1. Brief /plan całej sesji
2. Wykonanie
3. Sprzątanie

Obróbka

Do obróbki siadam wieczorem. I tu również mam swoje złote zasady, i staram się nie przekraczać terminu 7 dni. Jest to dla mnie taki mój wewnętrzny deadline, stąd moje zdjęcia nie czekają miesiącami na wywołanie ich z RAW, i jestem z nimi w miarę na bieżąco.



Dajcie znać co wam się spodobało w tym backstage, co było dla was oczywiste, a co wielkim zaskoczeniem. Mam nadzieję że zainspirowałam was na jakiś czas tym, co można wyczarować w domu.



Zapraszam również na swój projekt #kreatywnyfotostartup który znajdziecie również po lewej stronie mojego bloga. Dajcie znać co myślicie i czy przydaje wam się w tym trudnym czasie.

Oczywiście na moim instagramie jest już post z dzisiejszej relacji, z małymi backstage, jednak tu, będzie poniżej troszkę więcej opisu, to dla tych z was które (rzy) chcą się uczyć fotografii właśnie w tym czasie.

Miłego dnia!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6