Spodziewaj się niespodziewanego

Długo zastanawiałam się czy poruszyć tu ten temat czy nie. Jednak stwierdziłam że chyba powinnam. 

W ostatni czwartek (12.11.20) dosłownie opadły mi ręce poniżej możliwej, ba nawet chyba schowały by się pod chodnik bardzo głęboko, gdybym tylko miała takie zdolności przenikania.

Mamy ciężkie czasy, naprawdę trudne. Każdy musi na siebie uważać. Ale nie wszyscy zdają sobie sprawę chyba z tego faktu. 

Wiadomo przeziębienie przeziębieniu nie równe. Nie sądziłam że moja mała będzie musiała być objęta kwarantanną. Dobra, stało się i tyle. Zaakceptowałam fakt, stan rzeczy. Bo przecież osoba która była chora, też człowiek mogła przechodzić covid zupełnie bezobjawowo i o tym nie wiedzieć kiedy szła prowadzić zajęcia z dziećmi. Wybaczam jej.

Moje plany się troszkę rozjechały. Musiałam odwołać egzamin, poprzekładać sporo rzeczy. Choć dodzwonić się w takiej sytuacji to jak szukanie igły w stogu siana-tak działają telefony pod które trzeba w takiej sytuacji zadzwonić. 

Martwi mnie podejście ludzi i nowych przepisów na temat kwarantanny u małego dziecka. Przecież z logicznego punktu widzenia to właśnie dziecko mieszka z rodzicami, opiekunami i jakim cudem ci rodzice mogą według jednych przepisów wychodzić z domu w tym czasie kiedy pociecha jest na kwarantannie, a według drugich nie ??? Wszystkie podane obostrzenia znalezione były przeze mnie na gov.pl, dodam że miały aktualną datę. I właśnie w ten sposób "w nadziei niektórych osób myślących że to tylko sama kwarantanna dziecka" bo nic nie wskazuje na chorobę takie myślenie rozsiewa dalej wspomnianego wirusa.

Martwi mnie to że ludzie się chowają i nie mówią drugim prawdy. Że wstydzą się tego że być może zachorują, że złapią covid. Myślą że ich to ominie. No moim zdaniem każdy musi przejść przez to, prędzej czy później i tak go to w jakimś stopniu dotknie.

Jestem kobietą myśląca, więc teraz z domu wychodzę w czasie kwarantanny tylko jak skończy mi (nam) się zaopatrzenie lodówki. Mimo że sama nie jestem objęta kwarantanną to tak jakbym była. Bo przecież mieszkamy w tym samym domu. Stąd moja przezorność odwołuje planowane sesje świąteczne zdjęciowe. Ale nie przejmujcie się - na pewno to odrobimy!

Będzie dobrze. Kiedyś się to wszystko wyprostuje. 

Ja akurat mogłam poprzekładać swoje plany, zrealizuje je za jakiś czas. Ale co wtedy kiedy nie zawsze można przełożyć swoje plany? 

Dlatego w tak trudnych czasach niewiadomego dnia pomyślmy wcześniej - zanim zastosujemy się do jakiegoś przepisu z listy obostrzeń.

W związku z tym że się troszkę pozmieniało u mnie - to chciałabym by właśnie u mnie ta końcówka roku była dobra. Składała się z samych dobrych rzeczy, spokoju, by poczucie tego roku nie było tylko w etykietce "stracone plany, marzenia i cele". Nic nie dzieje się bez przyczyny, każde zdarzenie ma jakiś cel - choć czasem wydaje nam się że wcale tak nie jest. Każde wydarzenie ma nas czegoś nauczyć, coś w nas poprawić na lepsze. 


Miłego dnia wam życzę.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6