Cień i światło w fotografii teoria i praktyka

Nie będę pisać jak ważne i prawdziwe jest stwierdzenie "światło to podstawa dobrego zdjęcia". Fotografia to operowanie światłem. Wpierw miał to być typowo podręcznikowo-książkowy wpis, ale po przejrzeniu pierwszych kilku stron z moich fotograficznych książek, biegającej wokoło córki, która non-stop woła: "mamo, pobaw się ze mną" - odpuściłam przeglądanie materiałów i postawiłam na żywioł. Czyli tekst o tym czym jest światło w fotografii dla mnie napisze się sam. I kropka.

Nie wiem jak wy, ale ja nie jestem zwolenniczką teorii, której w fotografii w ogóle nie czuje. Wolę przetestować, zrobić zdjęcie - taka forma dociera do mnie bardziej. I sądzę że do was również. Tym bardziej po kilku linijkach nie jestem w stanie czytać dalej tej książki ponownie. Jedyne na co mam chęć to zobrazować to w kilku prostych zasadach. 

"Kiedy patrzymy na przedmiot musimy widzieć wpierw cienie, a potem zobaczymy światło".

I to jest moja jedna główna zasada którą wypracowałam sobie przez kilka lat obcowania z aparatem. Zasada która sprawdza się stale, jest łatwa do zapamiętania a przy tym na tyle intuicyjna, że kiedy odwrócimy nasze myślenie o świetle to wreszcie zaczniemy dostrzegać je tam, gdzie powinno ono być i nie będziemy popełniać fotograficznych gaf, także w procesie obróbki, kiedy chcemy np. sztucznie dodać oświetlenie i najczęściej je dodajemy, zapominając o tym, że światło zawsze rzuca cienie w określonym kierunku.



Owszem, na początek przedstawię wam również kilka cytatów z książki "Cień i światło" z wyd. Galaktyka. Książkę tę zakupiłam na początku swojej fotograficznej drogi, chyba w 2015 roku, wydawała mi się cegłą wiedzy i sądziłam że opanowanie tej wiedzy zajmie mi wtedy wieki. Nie będę się rozpisywać jak bardzo się wtedy myliłam. Zatem oto kilka wybranych cytatów, które teoretycznie jako fotografowie powinniśmy przybliżyć sobie do serca. Oto one:

Jako fotografowie będziemy najbardziej interesować się jasnością, kolorem i kontrastem światła

Ciemniejsze źródło światła będzie interesowało nas tylko wtedy, gdy dzięki niemu będziemy mogli poprawić inne cechy światła: kolor lub kontrast. 

Fotografowie uważają światło za białe, gdy stanowi ono mniej więcej zrównoważoną kombinacje barw podstawowych: czerwonej, zielonej i niebieskiej. Oko ludzkie postrzega taką kombinację jako światło pozbawione barwy

Światło o wysokiej temperaturze barwowej składa się z w znacznym stopniu z barw, które artyści określają chłodnymi. Podobnie to co fizycy nazywają źródłem światła o niskiej temperaturze - artyści nazywają światłem ciepłym. Światło o temperaturze barwowej wynoszącej 2000 K zmierza w kierunku barw czerwonych i żółtych. 

Mamy 3 temperatury barwowe: 5500 K - światło dzienne, 3200 K  i 3400 K - światło sztuczne.
Temperatury te zostały opracowane na potrzeby standardów odwracalnych filmów barwnych (przezrocza lub slajdy).

Kontrast lub kontrastowość to źródło światła gdzie wszystkie promienie padają na obiekt pod tym samym kątem. Daje ono mocne, czarne cienie. Mówimy o nich wtedy że są ostre. 

Kiedy chmury zasłaniają niebo, światło słoneczne ulega rozproszeniu, a część światła która przeszła przez chmury pada pod różnymi kątami. Takie źródło światła daje oświetlenie o niskim kontraście. 

Jak więc znaleźć duży kontrast na zdjęciu przy użyciu mało kontrastowego oświetlenia? 

Z pomocą przyjdzie nam tu ekspozycja, czyli wywołanie Rawa, ale o tym kiedy indziej. Zajmijmy się dalej światłem. 

Należy pamiętać że małe źródło światła da zawsze ostre światło, mocny kontrast. Im większa powierzchnia naszego światła, tym bardziej miękkie będą fotografowane wybrane sceny. 

Oświetlenie fotograficzne jest relacja między światłem, obiektem i obserwatorem. 

Każdy przedmiot będzie modyfikował oświetlenie. Może być ono pochłaniane, przepuszczane oraz odbijane. 

Oświetlenie w fotografii to zarządzanie odbiciem. 

Mamy kilka typów odbić: rozproszone, kierunkowe, bezpośrednie i w formie odblasku. 

Odbicie rozproszone ma taką samą jasność, niezależnie od kąta pod jakim na nie patrzymy. 
Kontrastowość nie ma wpływu na kształt odbicia rozproszonego

Tylko czy po przeczytaniu tych kilku wybranych fragmentów macie ochotę sięgnąć po aparat i wypróbowywać swoje spostrzeżenia w praktyce? Oczywiście że nie. Za to ja mam ochotę schować aparat w kąt i do niego nie wracać. I tak właśnie wygląda sprawa teorii w fotografii. Czytamy mnóstwo książek o świetle ale nadal nie dostrzegamy go. Zamiast czytać - wolę chwycić za aparat i poobserwować cienie, które układają się na obserwowanych rzeczach, przedmiotach, zastanowić się dlaczego akurat układają się one pod takim a nie innym kątem? A wy?


Obserwuję układ świateł od dawna i powiem wam, że to cudowna zabawa. Nie sądziłam, że tak szybko poprawi się również wygląd moich zdjęć. Bo to, że światła na dworze jest dużo i pali z góry słońce nie znaczy że zrobimy mnóstwo pięknych zdjęć. Pochmurne dni (dla mnie najpiękniejsze momenty do fotografowania) dają przecudne efekty wtedy, kiedy właśnie światła jest najmniej. Nawet co zauważyłam przy obróbce - kiedy zmieniam suwak świateł na -100 efekty kolorystyczne wychodzą bardziej naturalnie niż gdybym sztucznie dodawała jasność do swojej ekspozycji.


Ostatni weekend listopada (sobota) wykorzystałam na obserwację ostatnich jesiennych kadrów w ogrodzie moich rodziców. Specjalnie dla was zrobiłam kilka ujęć by zachować tą jesienną - bezlistną kolorystykę. Beże, brązy i zgniłe zielenie po woli mocno wkradają się w moją obróbkową tonację, wypierając ciemne szarości i czyste czernie, których nie znoszę także na co dzień. A te kolory to właśnie dzięki grze świateł, które uzyskamy wyłącznie przy szarym, pochmurnym niebie, które odstrasza wszystkich od jesiennych spacerów, bo...  a nóż spadnie deszcz.


Jeśli chodzi o zdjęcia - tym razem pokazuję je wpierw bez obróbki fotograficznej. Takie jakie są - jedynie zmieniłam tylko format na 2048 pix specjalnie pod tego posta.

Zaskakujące jest to, że sobotnie dość późne popołudnie (po 13.30) było w tą sobotę naprawde mega pochmurne. A kadry wyszły po prostu przecudnie. I gdyby nie data, i brak liści - to wcale nie zwróciłabym szczególnej uwagi na porę roku, po prostu pomyślałabym że zdjęcia są z bardzo wczesnej jesieni.

Brązy są przygaszone, nie są mega w ciepłej tonacji, ale to właśnie późniejsza moja własna wypracowana obróbka nada im ostateczny szlif.


Nie wiem jak dla was, ale dla mnie jesienne światło jest najcudniejszym naturalnym wynalazkiem, jaki dała nam natura. Szkoda, że tak wiele osób nie rozumie tego, nie dostrzega i wybiera idealną pogodę na zdjęcia w 30 stopniowym upale. Może po tym poście dostrzerze ktoś, że zdjęcia to cień i miękkie światło, które możemy uzyskać wyłącznie od września do końca kalendarzowej jesieni, tj. 22.12.2019 i mam nadzieję, że za rok o tej porze, będę mieć więcej chętnych par na jesienne sesje. Bo ten rok pogodą jesienną to wystraszył mi chyba wszystkich chętnych na zdjęcia.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6