Zimowa sesja portretowa w plenerze, styczeń 2021

Dziś chyba nadrabiam wszelkie zaległości postów na swoim blogu. Pomysł na sesję zdjęciową w takich kolorach miałam od dawna, jednak ciągle tego śniegu było zbyt mało. A że od kilku dni cieszymy się nim, to wyskoczyłam na sesje do pobliskiego parku. Sesja trwała ok 30 min, była krótka i pełna niespodzianek. Wielką niespodzianką było to że zapomniałam rękawiczek, tak - zaprowadzając małą do przedszkola zostawiłam je w szatni na jej półce, eh... a potem kolejna niespodzianka goniła następną. Statyw, który rozłożyłam nie chciał się pod wpływem mrozu dobrze rozstawić, a jak już go rozstawiłam to nie mogłam zablokować, potem ostrość... ah ustawienie jej przy autoportretach zawsze jest wielkim wyzwaniem, ale udało się i w miarę szybko udało mi się wyjść na tej szybkiej sesji "nie zmarzniętej" na tyle by to było widać na zdjęciu. Jednak największym minusem było to, że popłynął mi makijaż. Oczywiście moje Affinity photo jest genialne i nawet z takim problemem sobie poradzi lepiej ni...