Dziś u mnie sporo zamieszania po części z winy fatalnego serwisu Nikona, z którym zmagam się od uwaga marca 2021 roku. A mamy już czerwiec - praktycznie jego połowę. Wiele myślałam od tego czasu w tym temacie. Postanowiłam i podjęłam decyzje. Zmienia system. Tak - bo skoro raz mnie zawiódł - to nie ma co inwestować w kolejne sprzęty które nie wiadomo czy nie powtórzą losu mojego aparatu D7200. 

Najsmutniejsze jest to że sprzęt fotograficzny, nawet ze średniej półki cenowej to wydatek bardzo duży. Mega duży zwłaszcza dla osoby początkującej (planującą rozwój hobby i zamianę na... - nazwę to "swój fotobiznes"). Przez osobę początkującą nie mam na myśli kogoś kto nie ma pojęcia co kupić czy zrobił kilka sesji. Dla mnie osoba początkująca w swoim "fotobiznesie" to taka która ma już kilka lat robi zdjęcia, próbuje zebrać swoich pierwszych klientów. Tym dla mnie jest osoba którą określam początkująca świadomie. I mimo to nie jest to wydatek mały. Bo wybierając body musimy kupić obiektyw, lampę błyskową oraz nadajnik który ją wyzwoli w dowolnym miejscu, blendę, torbę - bo nie zawsze inny system zmieści się w tym co mamy już u siebie. Nie zawsze też uda się sprzedać to co już nie jest używane. 

Ja na pewno już wiem, że swojego body D7200 po przejściach w serwisie nie sprzedam. Bo jestem uczciwą osoba i żadnej osobie nie życzę takiego pechowego body. Nie sprzedam rzeczy które się psują.

Niebawem przyjdzie do mnie paczka z nowym aparatem, mam nadzieję że w miarę szybko ogarnę nowy system OLYMPUS. Cały czas (zleciały już 4 miesiące) zmagam się z oddaniem pieniążków za felerny zakup D7200. Po moich przejściach doszłam też do wniosku że te wszystkie dodatkowe polisy - które wykupienie kosztuje też nie mało po ponad 500 zł to tak naprawdę można do kosza na śmieci wyrzucić jak się coś dzieje. Bo zaniosłabym to body do serwisu, powiedziano by mi czy się da lub nie naprawić i przynajmniej te 500 zł poszło by na naprawę a nie takie odsyłanie w te i we wte, które tylko przeciąga czas. Jestem tak struta Nikonem, że na samo hasło "nikon" robi mi się mega źle. I są to łagodne napisane (wyrażone) słowa.

W tej całej sytuacji to nawet już nie potrafię cieszyć się z nowego zamówionego sprzętu. Bo w środku mnie ten strach "przed nie działającym sprzętem" pozostanie już chyba do końca. Na pewno już nie zaplanuje niczego - bo życie podsyła swoje scenariusze. Zbierałam ponad 2 lata na nowy obiektyw 85mm właśnie od Nikona. No ale niestety na pewno już go nie kupie - mimo że obiecują jaki on nie jest świetny. Bo co mi po wspomnianym obiektywie jak body nie działa (nie czyta kard SD). Więc jedyną rozsądną decyzją w tej kiepskiej sytuacji był zakup nowego body z innego systemu. Zamiast 85 mm jest nowy aparat. Czy będzie to dobra decyzja - cóż nie wiem. Bo jeśli zamówiony aparat nie będzie awaryjny to okaże się że była to dobra inwestycja. I teraz właśnie pod tym kątem oceniam czy aparat jest dobry czy nie. Nie interesują mnie jego parametry - najważniejsze to czy w praktyce okaże się bezawaryjny. Bo taki miał być model polecanego D7200. Niestety okazał się porażką mimo tego że dawał cudne kadry.

Czego nauczyła mnie ta sytuacja?

  • Nie stresować się z powodu sesji
  • Nie denerwować się jak na sesje przyjdzie ktoś nie tak ubrany jak mówił
  • Nie złościć się na siebie że nie wyszła kompozycja, że zdjęcia są nie takie - ważne że są i że zgrały się na komputer
  • pokazała na jakim poziomie fotograficznym jestem i jak radzę sobie ze stresem
  • zrozumiałam na czym polega stres w pracy fotografa
  • rozwinęłam się technicznie, marketingowo - bo przez czas kiedy nie robiłam zdjęć rozwijałam się w tym zakresie
  • ze wyjście jest zawsze - tylko go nie dostrzegamy
  • oceniać przydatność aparatu czy jest dobry czy nie w praktyce

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Instagram i sekwencja slajdów

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Obiektyw 18-105 mm f3.5-5.6