Portret w plenerze, lipiec 2020
Kadr jaki wczoraj wieczorem widzieliście u mnie na moim instagramowym profilu to efekt bardzo krótkiej i efektywnej sesji zdjęciowej z Martą.
.
Ta sesja zdjęciowa długo czekała na realizację. A to w zabieganym dniu brakowało czasu, a to terminy ciężko było zgrać, ale cieszę się ogromnie że wreszcie się udało. Że po raz kolejny utwierdzam się i was w przekonaniu że wcale nie trzeba daleko szukać pięknych plenerowych miejsc, a co najważniejsze także i wy przekonujecie się powoli do mojego tłumaczenia w kwestii wyboru miejsca na zdjęcia.
Marta, podobnie jak ja, jest mamą. Stąd największa trudność jaką musiałyśmy pokonać to dopasowanie się godzinami do siebie. Oj nie było to łatwe, bo kiedy jej pociechy smacznie spały moja córa hasa w najlepsze. Miałam wrażenie że wyjście w plener odwlekało się w nieskończoność. W takim układzie zostawienie małych dzieci pod opieką tatusiów to także dopasowywanie się do ich godzin pracy, a te są różne. Nawet nie wiecie jak cieszy się moje serducho jak patrzę na te zdjęcia.
Kiedy jest się mamą to czas pracy zawsze skracany jest do granic możliwości, tu nie ma czasu z mojej strony na przeciąganie sesji w stylu "a może jeszcze jeden kadr" czy "chodźmy w zupełnie inne miejsce". Tu każdy kadr jest zaplanowany, miejscówka blisko domu - a w zasadzie pod domem, tak by można było w miarę szybko wrócić.
Z każdego potencjalnie nieciekawego miejsca jestem w stanie wyczarować coś pięknego. Bo przecież dobry portret to nie miejsce, a wasze nastawienie, emocje, chęć współpracy ze mną :) i otwartość na to co mówię. Przede wszystkim to ja fotografuję was a nie otoczenie.
Zapytaj o sesję u mnie, zapraszam przed obiektyw :)
Komentarze
Prześlij komentarz