Świadomy początek budowa marki od zera
Nie mam pomysłu na tytuł tego posta. Od jakiegoś czasu przeglądam masę kont które dość dobrze radzą sobie w mediach społecznościowych. Będąc na Instagramie nawet nie muszę się wysilać, bo tam od czasu pandemii jest dosłownie wysyp ludzi którzy co 2 posty na minutę oferują swoje bezpłatne kursy, szkolenia, warsztaty, które otrzymasz jak tylko podasz im przy zapisie swój adres e-mail, wykupisz u nich kurs lub cokolwiek innego co akurat jest w ich ofercie.
I powiem wam że jestem mocno zmęczona tym zalewem bezpłatnych (darmowych) informacji. Do tego każda z tych osób pisze jak to "lekko, prosto i dosłownie w kilka minut można stworzyć darmowy ebook, kurs czy warsztaty" i że nawet jak jest się mamą to dosłownie jest cukierkowo, bo to nie wymaga żadnego nakładu finansowego i czasu bo ich dziecko cały czas śpi (moja córa nie przespała praktycznie żadnej nocy). No i że po ich kursie, szkoleniu itd.. ty też będziesz mieć tak lekko.
Otóż to największe kłamstwo z jakim się spotkałam!
Odkąd zaczęłam interesować się budową własnej marki to zupełnie zmieniłam postrzeganie siebie i tego co mogę oferować światu. Jak wiecie - poza zdolnościami w rękach nie mam dosłownie nic. Nie pracuję odkąd zaszłam w ciążę, czyli od 2016 roku. Życie napisało mi inny scenariusz. Jako niepracująca, bez jakiegokolwiek zasiłku z UP (bo zasiłek dla bezrobotnych wydany raz - nie jest wydawany po raz drugi) próbuję budować swój biznes od zera. Idzie mega trudno, mimo że w 2018 roku weszła ustawa "działalność nierejestrowana" to z roku na rok jest coraz więcej utrudnień by tą działalność prowadzić. W tym roku wszedł przepis w którym to klient musi zgłosić każdą umowę o dzieło do ZUS (link który fajnie to opisała jedna z księgowych Iza Czaplewska TU). Mówię poważnie i nie żartuje. To jak rzucanie kłód pod nogi.
Żeby prowadzić działalność nierejestrowaną fajnie i lekko - musisz mieć własne oszczędności!
Ja nie mam odłożonych pieniędzy na koncie. Konkurencja w fotografii jest bardzo duża, a prześciganie się w kto ma jaki sprzęt w moim mieście jest tak wysoka, że bez środków własnych nie jesteś wstanie iść do przodu. Smutna i bardzo bolesna prawda.
Kolejna opcja jest taka że kiedy robimy zdjęcia to przychodzi moment że chcemy na tych jak by nie było "zdjęciowych usługach zarabiać". I ja też zaczynam o tym myśleć.
Ale jest kilka "ale" , o nich poniżej:
1. Nie stać mnie na używany obiektywy z sławnej trójcy: 35mm, 50mm, 85mm o f1.8 lub 1.4, ani na drugie body. Tak - drugie body musi być, ponieważ kiedy w marcu tego roku spotkałam się z serwisem - byłam wyłączona na miesiąc bez aparatu. Szkodę naprawiono w niecałe 2 tyg, ale proces decyzyjny to miesiąc czekania. Bez aparatu oczywiście.
2. Szukam dodatkowej pracy odkąd córka poszła do przedszkola, czyli od sierpnia 2020 roku - niestety nikt nie otwiera mojego CV bo jest pandemia i to bardzo dobra wymówka by nie zatrudniać pracowników.
3. Żeby zbudować silną markę osobistą trzeba mieć wokół siebie ludzi, którym podoba się to co robisz, ludzi którzy będą przychodzić na twoje sesje zdjęciowe.
4. Zgłębianie wiedzy, rozwijanie się marketingowo, prawnie i księgowo, także fotograficznie. Tu musisz mieć odłożone pieniążki na konsultacje u wyżej wymienionych ludzi. Bez tego nie ruszysz! Znaczy się ruszysz, ale będziesz poruszać się w tempie wolniejszym od żółwia, bo wszystko to samemu będziesz czytać, przerabiać - a to zabiera masę czasu.
5. Postawienie strony internetowej, wykup domeny, wykupienie newslettera by rozsyłać wiadomości z tej strony do swojej zainteresowanej grupy odbiorców.
Dlatego piszę o tym że przychodzi czas, że musisz wydać pieniądze na rozwój i inwestycje w siebie, bo zwyczajnie w świecie nic nie zrealizujesz. Ja jestem teraz w takim błędnym kole. Bo na każdą rzecz muszę sobie sama zarobić, co jest mega trudne kiedy się nie pracuje. Nie powiem wam jak bardzo męczy mnie w moim kraju szukanie pracy i jaka to jest kula u nogi. A trafić na pracę w której będzie wypłacalność i szacunek do człowieka to jak "wygranie w 6 toto lotka"! Jak męczy mnie brak możliwości startu kiedy jest się artystycznie uzdolnionym.
Ludziom się wydaje że fotograf jest mega bogatym człowiekiem, no bo przecież sesja kosztuje u niego od 150 zł do 300 zł za godzinę!
Jednak nie liczą ile czasu i przygotowań kosztuje sesja za np. 150 zł.
Policzę wam teraz przykład kosztów kiedy sesja zdjęciowa 60 minutowa kosztuje 150 zł dla działalności nierejestrowanej (czyli bez tych największych opłat ZUS -składki zdrowotne i inne). Zatem wybiórcze koszty podaję nie wszystkie, bo lista jest długa, no i cena za godzinę pracy to najniższa minimalna, krajowa na dzień dzisiejszy to 12 zł/h:
- przygotowanie do sesji pod względem kolorystyki - ok. 3 godziny, przeliczając na czas pracy to 36 zł
- szukanie idealnego miejsca w plenerze, udanie się tam wcześniej, zrobienie próbnych zdjęć - 4 godziny przeliczając na czas pracy to ok 48 zł. Dodać należy tu jeszcze koszty dojazdu do tego miejsca.
- zakup potrzebnych rekwizytów pod projekt (najczęściej to koszt w przedziale 150-300 zł).
- Obróbka graficzna według mojego presetu - ok 3-5 godzin (czas pracy to ok 60 zł).
- Opiekunka dla dziecka - 18 zł za godzinę (przy pandemii nie wiem czy wiecie ale osoba nie pracująca i nie będąca w UP nie dostanie zasiłku do opieki)
- czyszczenie sprzętu po każdej sesji i przed nią - ok 4 godziny pracy 38 zł.
- legalne programy do obróbki graficznej - najtańsza wersja to Affinity Photo (239 zł) i Capture one (600 zł na jeden system).
- telefony i korespondencja z klientem - 2-3 godzin w celu ustalenia szczegółów - 36 zł.
Komentarze
Prześlij komentarz