Pierwsza sesja plenerowa - autoportret

Dziś zebrałam się w sobie by wreszcie zrobić dla siebie autoportrety w plenerze. Zawsze chciałam mieć takie zdjęcia, jednak zawsze byłam pełna obaw, że sobie nie poradzę pośrodku miasta, że statywem, który przecież stoi rozstawiony w pewnej odległości ode mnie, a wokół są przechodnie. O ile gapiostwo mi nie przeszkadza, tak nieuczciwość ludzi już tak. 


I tak dziś porzuciłam dziwny lęk przed tym by ustawiać na statywie aparat, no bo przecież a nóż ktoś nagle go chwyci i porwie nie wiadomo gdzie, a ja takiej osoby nie dogonię sama, bo biegaczką a w zasadzie sprinterką nie jestem. Myślę że większość osób, które fotografują lustrzankami (czyt. ciężkim sprzętem) nie mają jak sobie samemu zrobić foty, właśnie ma tego typu obawy. Ale że zwyciężyła u mnie odwaga, to nam piękna serię zdjęć i nareszcie nie mogę narzekać że "szefc bez butów chodzi".


Znalazłam więc sobie małą i w miarę spokojna miejscówkę na swoje zdjęcia i poszło. Zresztą zobaczcie sami jak fajnie wyszło :) Kolejnym razem na pewno będę musiała zabrać ze sobą inne fotograficzne gadżety, oraz kilka moich wydrukowanych odbitek :) 


Zdjęcia - cóż na wstępie zależało mi by w tle za mną było choć troszkę czerwonych liści. No bo przecież opakowanie od Panagora135mm ma bordowe wnętrze i ono naprawdę fajnie pasuje do czerwieni. Niestety dziś słoneczko miało wyjść z rana, więc wiedziałam, że trzeba z sesją się mocno pospieszyć - bo nie lubię w plenerze jak ono świeci zbyt ostro. Więc ograniczona czasowo nie mogłam pozwolić sobie na wycieczkę do parku. Za mną w tle są po prostu ogródki działkowe, a na dosłownie metrze płotu - rosło dzikie wino, któremu nie opadły jeszcze wszystkie liście. Tak - z dzikim winem trzeba się spieszyć, bo jak ma czerwone liście to jest niemal pewne że zaraz opadną. Udało się wszystko ustawić bardzo szybko i po intensywnej godzinie pracy wracałam do domu by zająć się obróbką materiału RAW.


Do obiektywów manualnych pewnie wrócę jeszcze za jakiś czas, jak tylko córka podrośnie, bo bardzo lubiłam ich malarskość, bokeh, którego nie uzyska się teraz w nowoczesnych obiektywach. 





Dziękuję Monice za podesłanie inspiracji na serię autoportretów. Jej konto jest na Instagramie i możecie zetknąć pod #patrzszerzej. 


Oczywiście nie było bez zgrzytów - czyli straceniu danych na karcie SD po raz czwarty w tym roku! Chyba jednak coś z tym czytnikiem kard SD jest nie tak, skoro dzieją się takie dziwności!

Poszukuje więc obecnie dobrego czytnika kard sd, dzięki któremu bezpiecznie mogłabym zgrywać zrobione zdjęcia na dysk. Ten który mam w komputerze chyba odmawia posłuszeństwa, bo przy czwartej z kolei (nowa karta sd) po raz kolejny straciłam wszystkie zrobione dziś zdjęcia, całe szczęście że tylko w formacie jpg. Przy włożeniu karty do czytnika mam błąd przesyłania MS-DOS i nic więcej nie mogę już zrobić bo potem mam komunikat "sformatuj kartę sd". Może znajdą się tu jakieś duszyczki które znają się na rzeczy i pomogą w wyborze czegoś, co będzie działać. Będę wdzięczna za pomoc niezmiernie. 

Ale nie załamuje rąk, tylko jutro o ile sytuacja z naszymi przeziębieniami (moja córka znów ma katar) będzie stabilna ruszam ponownie w plener.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Affinity photo - zmiana koloru ot tak!

Instagram i sekwencja slajdów

Zielony zafarb na zdjęciach